Dokładnie 17 stycznia 2017 roku opublikowałam pierwszy wpis blogowy. W dodatku na stronie, która powstała pod koniec 2016 roku. Przez rok dodałam na blogu 14 wpisów. Za każdym razem, gdy miałam już kliknąć „Opublikuj”, przez milisekundę ogarniał mnie strach, ale ciekawość była silniejsza. Zastanawiałam się, czy przyjmie się to, o czym chcę opowiadać, czy ktokolwiek w ogóle będzie chciał to czytać i czy będzie to lekkostrawne. Okazało się, że „ktoś” to czyta. Co więcej – od niektórych dostałam gratulacje oraz miłe słowa zachęty, by kontynuować pisanie i dzielenie się wiedzą.
Wniosek? Bój się i działaj. Lepiej zacząć i przekonać się, że to nie to, a nawet ponieść porażkę, niż nadal zastanawiać się, czy ja się do tego nadaję, co ludzie powiedzą i jak to będzie. Albo samemu pokierujesz działaniami, albo oddasz sprawy losowi. Za bardziej ryzykowną uważam drugą opcję. Ograniczam ryzyko.
Stowarzyszenie Wolna Przedsiębiorczość po raz trzeci oraz czwarty powierzyło mi realizację eventów z cyklu „Miasta z dobrą energią”. W kwietniu w Baranowie, a w maju w Myśliborzu ładowaliśmy dobrą energią uczestników dwóch eventów ekologicznych przybliżających zagadnienie smogu, odnawialnych źródeł energii i poprawy jakości powietrza.
Trzeba przyznać, że plenerowe imprezy uczą pokory. Poza walką z czasem, jak to przy standardowym evencie, przeszkodą może okazać się pogoda, frekwencja, czy niedopełnienie obowiązków np. przez ośrodek kultury, na którym spoczywało oplakatowanie słupów ogłoszeniowych. Ponieważ bliska mi jest maksyma „ufaj i sprawdzaj” na dzień przed eventem zweryfikowałam realizację zlecenia i co? I dramat, bo instytucja potraktowała niepoważnie sprawę plakatów, które ponoć zaginęły. Zatem koszty projektu, druku, kuriera oraz usługi oplakatowania mogłam wsadzić sobie… między bajki. Sprawa została wyjaśniona a wpadka powetowana, jednak poziom kortyzolu we krwi podskoczył. Na szczęście znaleźliśmy rozwiązanie w tej sytuacji i pocieszenie w placku po węgiersku.
Najważniejszy wniosek płynący z tych doświadczeń sprowadza się do poniższej myśli:
Na wagę złota są współpracownicy, którzy jednocześnie są dobrymi towarzyszami podróży – nawet tej o dystansie 300 kilometrów, siłaczami, którzy nie marudzą, kiedy trzeba rozłożyć i zdemontować namioty oraz pozostały sprzęt, albo napompować 200 balonów, profesjonalistami w swojej dziedzinie – gdy chodzi o eventową atrakcję głosem rozsądku – gdy trzeba coś postanowić, pielęgniarką – gdy hostessa rozbija sobie kolano, najlepszą nianią dla najmłodszych a niekiedy upierdliwych uczestników imprezy, dostawcą kawy przy spadku energii, ostoją spokoju – kiedy puszczają nerwy, ekspertem ds. trytytek i gaferów, czyli elementów trzymających wszechświat w kupie.
Dziękuję im za to, że byli wtedy ze mną i przy mnie. Zrobiliśmy to razem!
Tu chciałam też wspomnieć o bardzo udanej współpracy przy eventach z przedstawicielami Ochotniczej Straży Pożarnej w Baranowie, a także Urzędu Miasta i Gminy oraz OSIRu w Myśliborzu. Ich zaangażowanie w lokalne wydarzenia zasługują na wzmiankę, gdyż z doświadczenia wiem, że nie każda instytucja realizująca event ma w swoich szeregach ludzi, którym zwyczajnie się chce.
Wiosną rozpoczęła się moja przygoda z portalem kobieceinspiracje.pl. Okazało się, że potrafię zająć się researchem i kreować treści na temat duńskiego hygge, halluksów, najdziwniejszych fobii świata, zalet spożywania selera naciowego, sposobów na bolesne miesiączki i pozbycie się zgagi. Dzięki temu wiem też, dlaczego komary wolą krew osób z nadwagą, chociaż średnio mnie to obchodzi, jak dbać o tatuaż latem, mimo, że nie mam tatuaży, na czym polega dieta DASH, chociaż jem to, na co mam ochotę, jak użyć podpasek na 5 nieoczywistych sposobów, czy dlaczego noszenie majtek może być niezdrowe.
Następnie doszły jeszcze treści na potrzeby portalu cytaty.pl i tak w 6 miesięcy powstało łącznie ponad 260 artykułów. Kiedy zsumowałam je na potrzeby tego wpisu, sama się zdziwiłam.
Wniosek z tego doświadczenia jest prosty. Pisanie zawsze sprawiało mi przyjemność i przychodziło bez większego trudu. Dlatego…
To koniec projektu Ograniczemisje.pl, którym opiekowałam się przez półtora roku pod kątem komunikacji, treści na stronie, fanpage’u oraz materiałów dla mediów. Był to piąty już projekt związany z ekologią i odnawialnymi źródłami energii, przy którym mogłam popracować i zdobyć doświadczenie.
Wniosek wyraża się w cytacie:
Podsumowanie 2017 roku bez tych kolejnych wieści, nie byłoby pełne. Druga połówka sierpnia przyniosła trochę wytchnienia i wspaniałe wakacje na drugiej półkuli ziemskiej.
Zostałam też ciocią dla wspaniałych bliźniaków mojego brata.
Od 2017 roku 30 września będzie nie tylko datą moich 32. urodzin, lecz również zaręczyn.
We wrześniu ukazał się też magazyn „Event Management Polska” z tematem numeru, za który odpowiadałam. Byłam dumna z tak mocnego debiutu w branżowym magazynie eventowym.
Te dwa miesiące to dla mnie wspaniały i szczęśliwy czas.
Październik był czasem, w którym po 2 miesiącach przygotowań ziścił się event „Różowa Wstążka – Bądź dla siebie najlepszą przyjaciółką”. Pomogłam w jego realizacji Fundacji Kobieta Pewna Siebie. Pozyskiwanie partnerów wydarzenia było przyjemnością. Z niewielką dozą stresu połączonego z ekscytacją poprowadziłam całe wydarzenie. Miło mi, że moja osoba w roli konferansjera również niektórym z Was przypadła do gustu. Może jeszcze kiedyś to powtórzę!
Wniosek: w biznesie liczą się intencje. Pewne sytuacje pokazują nam, na kim możemy polegać. Cieszę się, że gdy przychodzi do wykonania plakatu non profit, bezpłatnego opublikowania artykułów w lokalnych mediach, czy charytatywnego przygotowania cateringu – mam na kogo liczyć!
W listopadzie podjęłam kolejną ważną decyzję i tak zostałam Certyfikowanym Event Managerem.
Wniosek: bądź odważny! Jak chcesz, to znajdziesz wymówkę. Pytanie, czy to Ci się opłaca.
Rok 2017 to czas, w którym poznałam wiele fantastycznych osób, nawiązałam nowe kontakty biznesowe i zdobyłam nowych klientów. Wzięłam udział w kilku dobrych (i kilku średnich lotów) szkoleniach, przeczytałam sporo ciekawych książek i starałam się na moim fanpage’u nie doprowadzić do tego, by Wasze czoło miało bliskie spotkanie z klawiaturą.
Nie napisałam o wszystkim, co się przydarzyło, bo i po co. Chyba tworząc to podsumowanie 2017 roku oraz wyciągając wnioski chciałam sama siebie przekonać, że jestem na dobrej drodze. Przede mną nowe wyzwania copywriterskie, marketingowe i autorski projekt eventowy.
Rok 2018 let’s do this!
I na koniec może sztampowo, lecz z całego serca – wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Kategorie: Bez kategorii, content marketing, event, marka, rozwój