7 lat temu

Najważniejsze usprawnienie
podnoszące moją produktywność

Jak zwiększyć swoją produktywność? W ostatnim czasie Piotr Nabielec z Produktywni.pl zapytał o to 5 różnych kobiet. Świeżo upieczona mama, podróżniczka i blogerka, freelancerka, pedagożka, organizatorka wydarzeń opowiedziały mu swoje historie, podzieliły się technikami oraz przemyśleniami w temacie usprawnień podnoszących produktywność. Tak się składa, że jedną z tych kobiet, byłam ja i dzięki temu, poniżej możesz przeczytać, co wspólnego z produktywnością mają pomidory, leżenie sobie i słonie…

Jakie jest jedno najważniejsze usprawnienie, które podnosi Twoją produktywność?

Jedno usprawnienie, które najbardziej podnosi moją produktywność… Tylko jedno? Bo mogę sypać z rękawa: kalendarz i notes (żadne tam planery z cytatami), udział w wartościowych dla mnie webinarach i robienie z nich notatek, wczesne wstawanie, a przynajmniej próby podjęcia takowego wyzwania, czytanie książek i udział w wydarzeniach wspierających moje działania itd.

Ale ma być tylko jedno usprawnienie? Dobrze, więc idąc tropem powiedzenia, że warto być produktywnym a nie zajętym, chciałabym publicznie przyznać się do tego, że… na moją produktywność, czy też efektywność wpływa wszystko inne, niż praca. A teraz pokuszę się o stwierdzenie, że dotyczy to każdego z nas. Nie będę się tutaj rozpływać nad popularnym hasłem work-life-balance, bo każdy może sobie to nazwać dowolnie.

Retrospekcje

Jako osoba, która zaczęła pracować w wieku 18 lat, poznałam smak intensywnej (nie narzekam!) pracy, wyzwań, odpowiedzialności. Nie jestem z tych, którzy w okolicach trzydziestki twierdzą, że zostali wykorzystani przez korporację, zmieleni i teraz wypluci przez tego demona i wyzuci z uczuć, poszukują nowych drogowskazów, albo zakładają pasjobiznesy. Rozumiem ich, bo i bez korpo doświadczyłam stresu, pracoholizmu, ASAPów, deadlinów i zwyczajnie – pracy.

Nie jestem z tych, którzy lubią odsiadywać dupogodziny, bo mnie zwyczajnie męczą i rozwijają nie ten rodzaj kreatywności, o który mi osobiście chodzi. Ale sama dałam się wkręcić w branie na siebie, ile wlezie, zostałam trybikiem, mrówką, czy inną przenośnią, która w realu oznacza zapracowaną, trochę zmęczoną mnie, z małą ilością czasu dla siebie samej. Niefajnie, co? Też do tego doszłam!

Przebudzenie

Teraz, kiedy zmieniam stare nawyki, a to jest proces, widzę, że bycie zajętym, robienie wszystkiego, z czym ktoś do mnie przychodzi, pomaganie wkoło tym, którzy sobie nie radzą lub chcą moim kosztem być w posiadaniu kilku dupogodzin więcej – nie jest ok. Za to super ok jest to, że można się przebudzić z takiego stanu i zacząć działać inaczej. To dojechaliśmy do sedna, mianowicie usprawnienia.

Triki, plannery, szmery, bajery

Teraz, kiedy pracuję przede wszystkim w domu, szczególny wpływ na efektywność moich działań ma wszystko, co pozornie nie jest z pracą związane. Mam na myśli życie, czas wolny, dietę, porządek wokół siebie, uprawianie sportu, czas z rodziną i znajomymi, podróże i inne przyjemności.

Owszem, na produktywność może mieć wpływ piąta kawa, korzystanie z Asany, delegowanie zadań, czy jakiś trik, typu „pomodoro” (znasz? przeznaczasz 25 minut na wykonanie zadania w pełnym skupieniu, potem przerwa i przechodzisz do kolejnego 25-minutowego bloku zadaniowego – polecam, tylko musisz powyłączać fejsbuki i mieć świadomość, że możesz wykonać tylko część większego zadania, ale lepsza część, niż odkładanie na później w nieskończoność).

Leżenie sobie ze słoniem

Jak jeszcze zwiększyć swoją produktywność? Jestem przekonana i widzę to po sobie, jak usprawnienie sfery prywatnej oddziałuje na sferę zawodową. Kiedy jestem zadbana, wyspana, kiedy przebiegnę sobie te 5 km, aby potrenować uważność, kiedy czuję, że zarządzam sobą w czasie, mam kontrolę, jestem pewniejsza tego, co robię, jest mi dobrze i działam w optymalnym tempie.

Jasne, że zdarzają się nerwy, stres, obawa, okresy wytężonej pracy i „cisza po burzy” i będą się pojawiać tak czy inaczej i u każdego, bo tak jesteśmy skonstruowani, my ludzie, emocjonalne istoty.

Ważne, co dzieje się pomiędzy tymi zjawiskami – ja np. koloruję słonia, robię pomidorową, albo wychodzę pobiegać. Lubię sobie też poleżeć. „Leżenie sobie” rewelacyjnie wpływa na produktywność 🙂

 jak zwiększyć swoją produktywność

Dziękuję Piotrowi za zaproszenie mnie do tego projektu i możliwość opowiedzenia o tym, jak zwiększyć swoją produktywność.

Całość artykułu dostępna jest na Produktywni.pl

Kategorie: rozwój



Może Ci się spodobać:

SKY-ROCKET.PL MARKETING, BRANDING, PR, KOMUNIKACJA, ORGANIZACJA WYDARZEŃ FIRMOWYCH
Projekt oraz realizacja GrafCenter Agencja Interaktywna SkyRocket